Odkąd pamiętam naleśniki robiłam "na oko". No bo co w tym trudnego - mąka, jajka i woda, a potem hop na patelnię. A jednak nie. Odkąd spróbowałam naleśników z przepisu z Moich Wypieków, nic już nie było takie samo. Mogę takie naleśniki jeść codziennie - są mięciutkie, idealnie się zwijają, nic nie pęka, nie przywiera do patelni. Wniosek - nigdy więcej przepisów "na oko". Po to jest tylu świetnych kucharzy na świecie, żeby czerpać z ich doświadczenia.
Naleśniki idealne
100 g mąki pszennej 2 jajka 300 ml mleka 1 łyżka oleju szczypta soli
Wszystkie składniki wymieszać rózgą lub mikserem. Odstawić ciasto na pół godziny. Można smażyć na dobrej teflonowej patelni bez natłuszczania ewentualnie delikatnie posmarować patelnię olejem.
Uwaga: ciasto jest bardzo lejące, nie ma konsystencji "gęstej śmietany" - dokładnie tak ma być.
Muszę zapisać ten przepis, bo przepadnie w czeluściach niepamięci. Siostra moja skleroza - aż chce się zacytować Romę Gąsiorowską. Tak to jest, że jak nie wstawię na bloga, to nie zrobię po raz drugi. A warto, bo tort jest wilgotny, nie za słodki i cudownie makowy. Na pewno do robienia częściej niż tylko na Boże Narodzenie.
Zdjęcie nie wygląda oszałamiająco, ale nie chodzi mi o piękne fotografie (od tego jest mnóstwo innych blogów), ale o pokazanie czego mniej więcej można się po przepisie spodziewać.
Tort makowy
Blaty:
300 g maku
270 g drobnego cukru do wypieków
8 dużych jajek, żółtka i białka osobno
3 łyżki kaszy manny
2 łyżki bułki tartej
pół łyżeczki proszku do pieczenia
olejek migdałowy
Suchy mak zalać wrzątkiem i odstawić na całą noc. Zmielić dwukrotnie. Dokładnie odcisnąć na sitku. Żółtka zmiksować z cukrem do białości. Dodać kaszę, bułkę tartą, zmielony mak, proszek do pieczenia i olejek migdałowy. Osobno ubić pianę z białek. Dodać do masy makowej i delikatnie wymieszać łyżką. W tortownicy o średnicy 23 cm wyłożyć papierem samo dno. Piec ciasto ok. 45 minut (do suchego patyczka) w tempurze 175 stopni z termoobiegiem. Wystudzić w piekarniku z uchylonymi drzwiczkami.
Krem:
600 g serka mascarpone, schłodzonego
300 ml śmietany kremówki, schłodzonej
5 łyżek cukru pudru
2 łyżki domowego ekstraktu z wanilii lub trochę aromatu waniliowego
Kremówkę ubić na sztywno. Dodać cukier puder, ekstrakt z wanilii i serek mascarpone i jeszcze raz zmiksować na wolnych obrotach - krótko, do połączenia składników.
Ciasto przekroić na dwa blaty, przełożyć kremem. Cześć kremu zostawić na dekorację. Można blat posmarować dodatkowo dżemem z czarnych porzeczek - bardzo dobrze przełamuje słodkość kremu.
Jak już wspominałam, nie jestem wielką fanką serników. Jednak z wiekiem (jak to strasznie brzmi :) chyba trochę zmienia mi się smak i powoli się do nich przekonuję.
po lewej sernik, po prawej tort makowy
Ten sernik wybrał mój mąż, kiedy dałam mu do przejrzenia kilka książek kucharskich. Sama chyba nie zwróciłabym na ten przepis uwagi. Spód jest wilgotny i miękki, ser kremowy, a polewa z białej czekolady dopełnia smaki. Wszystko gra.
Poza tym zaczęłam doceniać urok przepisów z książek kucharskich, a nie tylko tych z internetu. Przepis z książki to drogowskaz, który wyznacza szlak, ale mam wybór jak dojdę do celu. Mogę trochę zbłądzić, coś zmienić, coś poprawić. A wpisy na blogach kulinarnych to oprócz przepisu milion komentarzy, które, owszem, ułatwiają pracę, bo podpowiadają na co mam uważać, którym skrótem nie iść. Ale jednocześnie ściśle wytyczają co mam robić. Trochę jak jazda z gps-em - jedziesz i nie myślisz o niczym. A przepis w książce to wyprawa z mapą. Sama wybierasz trasę, uważniej przyglądasz się okolicy i koncentrujesz się na zadaniu. Może ta celebracja kuchennych czynności rzeczywiście przychodzi z wiekiem...
Przepis z książki "Słodkie" Elizy Mórawskiej, cytuję za jej blogiem (ale korzystałam z przepisu książkowego:):
"Sernik śliwka w czekoladzie
Spód:
200 g cukierków śliwka w czekoladzie (najlepsze to Nałęczowskie)
100 g masła
100 g brązowego cukru
100 g mąki plus 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko
Cukierki, masło i cukier włożyć do garnuszka i podgrzewać na małym
ogniu, aż czekolada i masło się rozpuszczą. Zdjąć z ognia, odstawić na
10-15 minut, następnie zmiksować na puree.
Dodać mąkę i jajko, dokładnie wymieszać.
Piekarnik nagrzać do 190 st C.
Tortownicę o średnicy 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia, posmarować
masłem, wysypać tartą bułką (lub mąką). Przełożyć do niej ciasto -
będzie gęste i lśniące. Wyrównać wierzch, wstawić do piekarnika i piec
15 minut.
W tym czasie przygotować masę serową:
200 g serka waniliowego (dowolnego, lubię President)
600 g trzykrotnie mielonego twarogu (może być również z wiaderka)
250 g cukru pudru
4 jajka
Sery umieścić w misce, zmiksować z cukrem, następnie dodawać po jednym
jajku. Nie należy miksować zbyt długo, wystarczy kilka minut.
Wyjąć z piekarnika tortownicę ze spodem, wlać masę serową, wstawić do
piekarnika, zmniejszyć temperaturę do 160 st C i piec 50 minut.
Wyłączyć piekarnik, uchylić drzwiczki i ostudzić sernik w piekarniku.
Po całkowitym ostudzeniu, przygotować wierzch:
200 g białej czekolady
5 łyżek niesłodzonego mleka skondensowanego lub śmietanki 36%
100 - 150 g cukierków śliwka w czekoladzie, bardzo drobno pokrojonych (opcjonalnie)
Czekoladę i śmietanę umieścić w szklanej misce ustawionej na garnku z
gotującą się wodą. Mieszać do czasu, aż się rozpuści. Polać wierzch
sernika.
Cukierkami obsypać brzeg ciasta i odstawić do czasu, aż polewa czekoladowa stężeje."