niedziela, 29 stycznia 2012

Ciasto bezowe z migdałami, białą czekoladą i cytrynowym kremem

Misja Dorota z różnych przyczyn nie została zrealizowana zgodnie z terminem. Miałam do końca roku 2011 wypróbować wszystkie przepisy z książki Doroty Świątkowskiej, ale trochę przeceniłam moce przerobowe moich najbliższych i własny czas. Nie wspominając o rosnących centymetrach w talii:) Jednak oczywiście nie poddaję się, tylko trochę przesuwam deadline. Powiedzmy, że o rok. Biorąc pod uwagę, że 2012 będzie bardzo ważny w moim prywatnym życiu, wydaje się to realną datą. 

W piątkowe popołudnie znowu usiadłam z ulubioną książką z przepisami w poszukiwaniu  "czegoś dobrego". Wypadło na ciasto o bardzo długiej nazwie , czyli:  ciasto bezowe z migdałami, białą czekoladą i cytrynowym kremem. Krem jest tak pyszny, że można go jeść łyżką i nie zawracać sobie głowy ciastem, gdyby nie to, że spód jest jeszcze lepszy. Na ciepło wydaje się za słodkie, więc warto poczekać aż ostygnie i smaki się przegryzą. Następnego dnia było najlepsze.


CIASTO BEZOWE Z MIGDAŁAMI, BIAŁĄ CZEKOLADĄ I CYTRYNOWYM KREMEM

Ciasto
5 białek 
70 g drobnego cukru 
150 g białej czekolady, posiekanej 
150 g płatków migdałowych, podpieczonych 
2 łyżki zmielonych migdałów 
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej 
1 łyżeczka soku z cytryny

Białka ubić na sztywno, pod koniec dodając po łyżce cukier. Dodać pozostałe składniki, wymieszać łyżką. Ciasto przełożyć do tortownicy o średnicy 21 cm, wyłożonej (tylko spód) papierem do pieczenia, i wyrównać. Piec 60 minut w temperaturze 180 stopni. Wystudzić w stygnącym piekarniku.
 Krem

250 g serka mascarpone 
2 łyżki cukru pudru 
4 łyżki soku z cytryny


Wszystkie składniki zmiksować. Wyłożyć na wystudzone ciasto.

wtorek, 24 stycznia 2012

Cake pops



 Nie ma to jak zrobić zdjęcie lizaków i nastawić ostrość na wzór na koszulce...Nie od dziś wiadomo, że wybitnym fotografem nie jestem, ale za to mam inne zalety:) Zdjęcia są tylko poglądowe i udowadniają, że cake pops lubią dzieci z Jessie na koszulce, ale i dorośli też. Nie było możliwości powtórzenia sesji, bo obiekty szybko znikały w paszczach i pyszczkach.



Cake pops zrobiłam na urodziny mojego bratanka (pozdrowienia dla Olafa:). Właściwie była to praca zespołowa, bo dzieciaki pomagały przygotować masę - najfajniejszą zabawą było kruszenie paluchami ciasta. Natomiast ojciec dzieciarni dzielnie brudził kuchnię czekoladą przy dekorowaniu. Cake popsy są pyszne, dobrze wyglądają i robią furorę na urodzinach nie tylko najmłodszych. Polecam.






CAKE POPS

400 g suchego ciasta (u mnie babka piaskowa z Lidla)
120 g serka mascarpone
80 g nutelli lub masła orzechowego
200 g czekolady
1 opakowanie polewy czekoladowej (takiej do rozpuszczenia)
1 łyżka oleju
kolorowe posypki
patyczki do szaszłyków

Ciasto kruszymy w misce na bardzo drobne kawałeczki - przydają się dziecięce łapki. Dodajemy mascarpone i nutellę, dokładnie mieszamy. Z ciasta robimy kulę, zawijamy w folię spożywczą, wkładamy do zamrażalnika na 15 minut. W tym czasie patyczki do szaszłyków dzielimy na pół, całe są za długie, a czekoladę i polewę rozpuszczamy w kąpieli wodnej z olejem.  Ze schłodzonego ciasta formujemy kule wielkości orzecha włoskiego. Patyczki maczamy w czekoladzie i od razu wkładamy w kule z ciasta - i znowu do schłodzenia, tym razem wystarczy lodówka, żeby czekolada zastygła ( układamy patyczkami do góry). Po kilkunastu minutach wyjąć  lodówki, obtaczać w rozpuszczonej czekoladzie i dekorować posypkami. Znowu włożyć do lodówki, żeby polewa zastygła. Lizaki wbijałam w styropian, ale można je też układać na papierze do pieczenia. Przechowywać w lodówce.

środa, 18 stycznia 2012

Tartaletki na migdałowym spodzie

Tartaletki powstały przy okazji robienia Linzer Torte - nie wyszło mi to ciasto wcale, ale przy okazji znalazłam przepis na bardzo smaczny spód do słodkich tart. Podaję proporcje na całą tartę, powinno z tego wyjść minimum 10 maluchów. Moje pierwsze tartaletki oczywiście powstały na cześć kota, który w tej chwili nie może skończyć się cieszyć uwolnieniem nogi z gipsu. Przepis na ciasto naprawdę godny zapamiętania.





TARTALETKI Z KOTEM

Ciasto: 
255 g mąki pszennej 
60 g bułki tartej 
170 g zmielonych migdałów 
1 łyżeczka cynamonu 
1/8 łyżeczki gałki muszkatołowej 
1/8 łyżeczki ziela angielskiego 
225 g masła o temp. pokojowej 
100 g cukru
1 duże jajko 
skórka otarta z jednej cytryny

Nadzienie:
dżem bananowy własnej roboty lub jakikolwiek inny gęsty


Wymieszać mąkę, bułkę tartą, migdały i przyprawy. Utrzeć masło na puszystą masę. Dodawać cukier, cały czas ucierając. Dodać jajko i skórkę z cytryny. Wsypać odłożoną wcześniej mieszankę z mąką, wyrobić mikserem. Ciasto podzielić na pół, owinąć folią spożywczą i schłodzić min. przez 1 godzin.  
Po wyjęciu z lodówki ciasto rozwałkować i przenosić na foremki do tartaletek wysmarowane masłem - docisnąć. Wypełnić dżemem. Z resztek ciasta wyciąć foremką kształt- u mnie akurat kot, położyć na dżemie. Piec w temperaturze 180ºC przez 15 - 20 minut, aż wierzch będzie złoty. Wystudzić.


niedziela, 8 stycznia 2012

Groszek z orzechami włoskimi

Nie samymi słodyczami człowiek żyje. Zapomniałam, że blog miał być rodzajem notatnika, w którym zbieram ciekawe przepisy.  Nie tylko te spektakularne. Dlatego nawet drobiazgi mają prawo się w nim znaleźć. Jako dodatek do wczorajszego obiadu zrobiłam groszek z orzechami włoskimi - i to jest przepis warty zapamiętania. Znalazłam go w książce Małgorzaty Kalicińskiej (tej od "Domu nad rozlewiskiem").

GROSZEK Z ORZECHAMI WŁOSKIMI


250 g groszku mrożonego lub z puszki
1 łyżka masła
1 łyżka bułki tartej
1-2 łyżki posiekanych orzechów włoskich
sól, pieprz


Groszek odcedzamy i przesmażamy na maśle. Po 2, 3 minutach dodajemy bułkę tartą, orzechy, sól i pieprz, smażymy jeszcze kilka minut. Banalnie proste.

Poniżej odpowiedź na pytanie: co jecie na obiad, skoro Michał nie je mięsa? No na przykład kotlety sojowe z kaszą gryczaną i warzywami.Bardzo pysznie.


Kot już ostatni dzień spędza w gipsie. Nawet nie wiem kiedy minęły cztery tygodnie. A oto Prążek i jego nowa skarpeta w obiektywie Agi:
 



wtorek, 3 stycznia 2012

Ciasto prawie-świerszcz

Hm...to dopiero jest dziwaczne "coś". Dla wielbicieli pianek i szybkiego pieczenia. Ma niepokojąco-wciągający smak. Nie bez znaczenia jest tu dodatek rumu. W oryginalnym świerszczu jest likier miętowy, więc zapewne smakuje inaczej. Najważniejsze, że można je zrobić naprawdę w 15 minut (wszystko psuje jednak czas oczekiwania na stężenie...;). Tylko uprzedzam - nie jest to eleganckie ciasto do podania na przyjęciu, raczej sposób na umilenie oglądania filmu w kapciach lub czytania książki pod kocykiem.
Przepis jest adaptacją pomysłu Nigelli Lawson.




CIASTO PRAWIE-ŚWIERSZCZ

Spód:
300 g markiz czekoladowych z nadzieniem czekoladowym 
50 g gorzkiej czekolady
50 g masła

Ciastka pokruszyć, zmiksować z miękkim masłem i pokruszoną czekoladą. Tortownicę o średnicy 25 cm wysmarować masłem. Masę ciasteczkową wcisnąć w spód i boki formy. Schłodzić w lodówce. 
Na zdjęciu jest wersja z kruchym spodem, oba sposoby przygotowania spodu są smaczne, ale wersja ciasteczkowa jest dużo prostsza.

Nadzienie:
150 g białych pianek marshmallows 
125 ml  mleka 3,2%
120 ml rumu
375 ml śmietany kremówki 
kilka kropel zielonego barwnika

Mleko i pianki włożyć do garnka, podgrzewać aż marshmallows się rozpuszczą, ale nie zagotować - to bardzo ważne, bo masa nie stężeje. Zdjąć z ognia i dolać rum. W oddzielnym naczyniu ubić bardzo lekko śmietanę, dodać masę piankową, barwnik  i wymieszać łyżką. Wyłożyć na schłodzony spód. Wstawić do lodówki na 2-3 godziny.